Zadyma na pisowskich listach w nadchodzących wyborach do Sejmu, więcej niż pewna. W Opolu, na ten przykład, jedynkę Kaczyński obiecał Kukizowi. To pewnie cena za zeszmacenie się, nie pierwszy raz zresztą, gościa, który uważa się za antysystemowca, zwolennika okręgów jednomandatowych i demokracji plebiscytowej, który z braku laku postanowił poddać się procedurze wyborczej systemu D’Hondta. Alternatywę jednomandatówki albo śmierć rozstrzygnął on na korzyść kasy. Na jedynkę na tejże liście liczą też Bortniczuk, Kowalski i następni żądni władzy kandydaci satrapiej partii. Ich pech polega na tym, że jedynka jest tylko jedna. Ale nie w tym rzecz. Rzecz w tym, że aż miło będzie popatrzyć, jak skoczą sobie do oczu.
Jedynka jest tylko jedna a ich jest sporo
